Do napisania tej recenzji zbierałam się prawie rok.

Gdy napisałam to zdanie, uświadomiłam sobie, że to zabawne, biorąc pod uwagę jaki ma tytuł.


Ale oto jest. Książka, której nie potrafiłam szybko przeczytać. Nawet nie chciałam. Chciałam się nią delektować. Smakować. Kosztować powoli, leniwie, subtelnie.



Taka właśnie jest książka, o której dziś mowa.



Rok w ogrodzie. Dan Pearson.


Wyobraź sobie, że słuchasz właśnie delikatnej muzyki filmowej lub klasycznej. Lub spacerujesz po łąkowej ścieżce, a gdzieś w oddali szumi strumyk.


Albo właśnie oglądasz film, którego fabuła może i jest trochę „o niczym konkretnym”, ale sam film jest tak piękny, że muzyka i obrazy w nim nie pozwalają się od niego oderwać.


Z tym kojarzy mi się Rok w ogrodzie. Tu nie znajdziesz fabuły, napięcia, akcji. Nie po drodze tutaj z poradnikiem naukowym i suchymi faktami.


Tą książkę się S M A K U J E.


Soczystym i miękkim językiem Dan opisał jak przechadza się po ogrodzie, jak obserwuje zmiany przyrody w ciągu roku. Opisuje w plastycznych detalach swoje podróże związane z ogrodami, wrażenia podczas projektowania i zakładania ogrodów oraz wizyty w ogrodach swoich przyjaciół lub klientów.


Jest to pewnego rodzaju pamiętnik, który słowami maluje obrazy przyrody.

Podzielę się z tutaj kilkoma cytatami, żeby przybliżyć Wam charakter tej książki.

„Listowie ziarnopłonu wiosennego przy nagiej ziemi, aromat oczaru wirginijskiego: wszystko to przykuwa uwagę i pozornie zagarnia całą przestrzeń dla siebie. Spójrz jednak raz jeszcze, a zobaczysz, jak intrygujący jest wtedy ogród. (…) Zimy nigdy nie należy się obawiać, bo właśnie wtedy mamy czas na przemyślenia. Nie ma obłędu, który zawsze wiąże się z sezonem wzrostu, można rozglądać się wokół i chłonąć otoczenie (…). W nagich gałęziach ujrzysz wtedy strukturę i historię drzewa…”.

„Czerwcowy ogród jest wciąż pełen obietnic, zieleń pozostaje świeża, a listowie nieskazitelne. Odbywa się cichy wyścig do najdłuższego dnia w roku, do którego wszystko zmierza. Róże nigdy nie wyglądają lepiej niż wtedy, gdy pojawiają się pierwsze kwiaty i obietnica następnych pąków”.

Jeżeli jednak myślisz, że ta książka to tylko poetyckie pitu-pitu to się gruuuubo mylisz. To są notatki, pamiętnik, przemyślenia ogrodnika. Jest tu naszpikowane wiedzą, aż po korek. Są wskazówki dotyczące cięcia roślin, przemyślenia i porady odnośnie żywopłotów, sadzenia, kompozycji i wielu innych rzeczy. Nieraz zdarzało mi się czytać książkę i przerywać co kilka sekund googlując podane w książce odmiany roślin, np śnieżyczek, irysów, róż, pigwowców, powojników i wielu innych. Jest tutaj przekazana ogromna ilość ogrodniczej wiedzy.

Naprawdę rzadko czyta się tak merytoryczną, a z drugiej strony tak melodyjnie napisaną książkę.


I choć nie jest to pozycja, którą potrafiłam szybko przeczytać i zamknąć, to i tak polecam. Przez kilka miesięcy miałam w związku z nią mały rytuał – czytałam kilka stron do porannej kawy. Tak oto rozbudzałam się i byłam nastrojona do pracy. Gdybym miała kominek, pewnie czytałabym ją właśnie przy nim, wieczorami 🙂


Książkę możesz kupić np. tutaj:
Ebook (Tania Książka) (Link afiliacyjny)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *